Marek Zapałowski: To jest też kwestia czasu i sfera mentalna

,

Lista aktualności

Marek Zapałowski: To jest też kwestia czasu i sfera mentalna

"Na pewno musimy się poprawić w rozgrywaniu tych końcówek i żeby mieć chęć wykończenia akcji, a nie grać z przestraszeniem w oczach. To jest też kwestia czasu i sfera mentalna, nie tylko koszykarska. Na pewno będziemy nad tym pracować na 100%. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości ku temu. Mam nadzieję, że dorośniemy do tego, żeby takie końcówki wygrywać" - oceniał Marek Zapałowski, trener OPTeam Energia Polska Resovii Rzeszów.

Obraz

,


Tomasz Jagiełka, trener GKS-u Tychy: Dobry wieczór. Gratulacje dla mojego zespołu za zwycięstwo w bardzo trudnym momencie tego meczu. Pokazaliśmy dobrą skuteczność, przede wszystkim przeciwko strefie. Dwie różne kwarty, trzecia i czwarta w wykonaniu obydwu zespołów. Mieliśmy problem w trzeciej kwarcie z rozbiciem strefy, chociaż byliśmy na to przygotowani i trochę nas to wytrąciło z rytmu grania. Na pewno ogromny problem na desce i pomimo to wygrywamy po raz drugi spotkanie, pomimo przegranej deski, więc to jest element, nad którym musimy pracować, ale tak jak mówię, ten początek sezonu nigdy nie jest kolorowy. Aż byłbym zdziwiony, gdyby zespół dzisiaj grał jak z nut, więc trzeba się cieszyć, że wygrywamy, że po prostu mamy dwa punkty. Natomiast na pewno dużo pracy zarówno przed nami jak i przed Resovią. Dziękuję Resovii za spotkanie, bo był to na pewno twardy mecz, mecz walki, dużo brudnej gry, mało czasami koszykówki, ale mam nadzieję, że nas takie zwycięstwo też podbuduje i na pewno bardzo się cieszymy.

Zaryzykowaliśmy ewidentnie rzut Bartka Ciechocińskiego i od niego udzieliliśmy głębokiej pomocy. On tego rzutu nie trafił, ale w tych kluczowych momentach, tak jak powiedziałem, to co nam szwankowało, zebraliśmy najważniejszą piłkę. „Kiwi” zebrał najważniejszą piłkę, po której przeprowadziliśmy akcję i mieliśmy dwa rzuty wolne. Ta ręka też na osobistych nie zadrżała i zbiórka okazała się kluczowa w końcówce. Oczywiście mieliśmy założenia na całe spotkanie, na poszczególnych graczy. Do połowy świetnie je realizowaliśmy, potem strasznie nas ta strefa wytrąciła z rytmu grania i pogubiliśmy się przede wszystkim w ataku, a co za tym idzie graliśmy bardzo słabo w obronie, bo straciliśmy 28 punktów.

Na szczęście, mówię, dwie ważne trójki Szymona Walskiego spowodowały, że przeciwnik tę strefę zwinął i wróciliśmy do swojego grania. Na pewno bardzo się cieszymy.

Każdy wyjazd będzie ciężki. Dzisiaj się Spójnia o tym już przekonała bardzo szybko w pierwszej kolejce, że łatwo nie będzie. To jest naprawdę bardzo specyficzna liga, gdzie liczą się różne detale, nie tylko nazwiska i pomysł trenera i na pewno będzie wiele niespodzianek. I tak jak powiedziałem przed sezonem, tutaj ciężko jest wytypować faworyta tej ligi, ciężko jest wytypować osiem zespołów do play-offu. Zwycięstwo na wyjeździe na pewno smakuje podwójnie.


Szymon Kiwilsza, koszykarz GKS-u Tychy: Też chciałem podziękować na starcie drużynie Resovi, bo myślę, że razem dzisiaj stworzyliśmy ciekawe widowisko. Mimo, że ten mecz był taki szarpany, taki trochę momentami brudny, ale udało nam się wyjść z niego zwycięsko. Myślę, że do poprawy jest na pewno ta zbiórka, o której trener powiedział, a cieszyć możemy się, bo widzę, że znowu mamy więcej asyst od przeciwnika, 18 do 13 to pokazuje, że naprawdę chcemy ze sobą grać, chcemy się dzielić piłką, ale to jest początek i widać na pewno, że mamy dużo do poprawy.

Marek Zapałowski, trener OPTeam Polska Energia Resovia Rzeszów: Przede wszystkim gratulacje dla trenera. Jagiełki i jego zespołu, jego zawodników, bo potrafili dowieźć mecz i wygrać mimo dużego zastoju w trzeciej kwarcie, a my wręcz odwrotnie, kiedy byliśmy na fali, zamiast dociągnąć ten mecz i wygrać go spokojnie, pozwoliliśmy na to, żeby drużyna z Tych wróciła do meczu i wygrała to spotkanie na naszym parkiecie. Mimo kontroli w pewnym momencie w drugiej połowie, pierwsza na pewno nie była satysfakcjonująca w naszym wykonaniu, ale później potrafiliśmy wyjść na to prowadzenie i niestety kolejny raz naszą bolączką jest czwarta kwarta. Nie potrafiliśmy dowieźć meczu do końca i zamiast 2-0 mamy 0-2.

Oczywiście Szymon Walski trafił ważne trójki z otwartych pozycji po spóźnionej rotacji, ale znowu zatrzymaliśmy się w ataku. Ta piłka znowu nie pokrążyła, nie byliśmy w stanie zdobyć punktów w końcówce. To jest złożony problem, zarówno w defensywie, próbowaliśmy zmieniać tę obronę, która działała bardzo dobrze do pewnego momentu. Potem zmienialiśmy, ale dużą rolę też odgrywa atak. Jeżeli się zdobywa punkty w ataku, łatwiej jest bronić. Nie potrafiliśmy znaleźć drogi do kosza, a jak byliśmy blisko, to nie trafiliśmy też rzutów, które były w bliskiej odległości od kosza, tak zwane lay-upy. Niestety, bardzo bolesna porażka.

Na pewno, jeżeli to dwa razy rzędu się powtórzyło, to gdzieś leży problem, więc na 100% będziemy chcieli to poprawić. Tak jak po każdym meczu próbujemy zmieniać na tyle, ile możemy, bo nie możemy zmienić wszystkiego. Ja bardzo żałuję przede wszystkim tych niecelnych rzutów, które się zdarzyły podczas meczu, bo nie wiem, ile dzisiaj nie trafiliśmy - z pięciu, może sześciu, spod kosza naprawdę i byśmy mieli spokojne prowadzenie, nie musielibyśmy grać takiej końcówki. Na pewno musimy się poprawić w rozgrywaniu tych końcówek i żeby mieć chęć wykończenia akcji, a nie grać z przestraszeniem w oczach. To jest też kwestia czasu i sfera mentalna, nie tylko koszykarska. Na pewno będziemy nad tym pracować na 100%. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości ku temu. Mam nadzieję, że dorośniemy do tego, żeby takie końcówki wygrywać.


Santiago Valuet, koszykarz OPTeam Polska Energia Resovia Rzeszów:
Myślę, że zagraliśmy dobrze. W pierwszych dwóch kwartałach potrzebowaliśmy trochę więcej dopasowania w ofensywie, ale myślę, że w obronie byliśmy dobrzy. W trzeciej kwarcie graliśmy lepiej, więc wygraliśmy ją różnica 14 punktów. To dobrze, ale mamy też ten sam problem co w ostatnim meczu - w ostatniej kwarcie nie graliśmy, więc musimy to naprawić, pracować nad tym i myślę, ze jesteśmy na dobrej drodze.