Roman Skrzecz, Żubrów Abakus Okna Białystok: Gratuluję zespołowi WKK zwycięstwa. Przez 25 minut byliśmy w meczu, walczyliśmy naprawdę bardzo dobrze, potem niestety bardzo mocna obrona zespołu WKK nie pozwoliła nam na zdobywanie punktów, natomiast nasza obrona wyglądała tak, jakbyśmy tylko faulowali i szkoda tego. Widoczny jest brak siły i przygotowania przede wszystkim. Jesteśmy zespołem, tak jak chyba w ostatniej konferencji prasowej mówiłem, takie mam wrażenie, do bicia, ale jestem dumny z tych chłopaków, że podjęli walkę, że walczą i to na przyszłość daje pozytywny bodziec. Z całą pewnością, jeżeli w klubie w naszym zespole nie nastąpią wzmocnienia, będzie ciężko w siódemkę wygrywać mecze, czy w ósemkę. Ta liga jest zbyt mocna, zbyt fizyczna, żebyśmy byli w stanie… Na pewno będą zmiany.
Cezary Karpik, koszykarz Żubrów Abakus Okna Białystok: Na wstępie również gratuluję drużynie WKK po prostu w ważnym momencie wyszło to doświadczenie, wydaje mi się, pierwszoligowe. Naprawdę mogliśmy się podobać w dzisiejszym meczu. Graliśmy szybko, graliśmy odważnie. Czasami może nawet właśnie tego hamulca troszkę było za dużo i trzeba było przyspieszać. Zespół WKK pokazał, że to właśnie nie oni są beniaminkiem tak jak my i w ważnym momencie po prostu wyszło to doświadczenie, gdzie nie mogliśmy przez pewien moment zrobić punktów, złapać swojego rytmu. Mimo dziesięciu strat, które popełniliśmy, mam wrażenie, że te straty były po prostu w dosyć newralgicznych momentach, kiedy zespół WKK się napędzał. Wielka szkoda, ale też jestem naprawdę dumny z postawy naszego zespołu. Mimo problemów kadrowych, jakie mamy i tego, że naprawdę wylewamy siódme poty na treningach i na meczach, mam wrażenie, że dzisiaj naprawdę walczyliśmy jak równy z równym z drużyną z Wrocławia.
Jakub Galewski, koszykarz WKK Active Hotel Wrocław: Przede wszystkim mówiliśmy sobie przed tym meczem, żeby nie lekceważyć przeciwnika, miał bilans 0-4, ale to nic nie znaczy. Niestety nie do końca tak się stało i pierwsza połowa nie poszła tak jak chcieliśmy, nie poszła po naszej myśli. Przeciwnicy trafiali trójki, trafiali ciężkie rzuty, dobrze grali, a my weszliśmy w ten mecz bardzo nieskupieni i do połowy było -5. Po przerwie w szatni ustaliśmy sobie, że wychodzimy kompletnie inaczej. Na początku było średnio, ale z każdą minutą graliśmy coraz lepiej, napędzaliśmy się, wykorzystywaliśmy nasze przewagi, graliśmy to, co chcemy grać i wpadło kilka trójek ważnych i dowiedzieliśmy to zwycięstwo pewnie. Gratuluję ekipie z Białegostoku, bo walczyli do końca.
Łukasz Dziergowski, trener WKK Active Hotel Wrocław: Tak jak Kuba powiedział, spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz. Zespół z Białegostoku na wyjazdach gra lepiej niż u siebie, być może mniejsza presja. Przyjechali też troszeczkę w zmienionym składzie, ponieważ nie grał Stryjewski, także też może jakaś dodatkowa energia. Mieli dobry plan na ten mecz, realizowali go, weszli agresywnie od początku. My spaliśmy. Ta atmosfera tak się udzieliła, że nawet moperzy na boisku i obsługa medyczna przysnęła w pewnym momencie. Także przepraszamy kibiców za pierwszą połowę, bo to się nie powinno zupełnie wydarzyć na własnym parkiecie. Na szczęście w drugiej połowie wyszliśmy inaczej, zagraliśmy agresywnie przede wszystkim w obronie, szybciej w ataku. Graliśmy w koszykówkę, dzieliliśmy się piłką i do przerwy męczyliśmy rzuty, graliśmy rwane akcje. Zupełnie ta gra była dziwna, co najmniej. Na szczęście w tej drugiej połowie udało się to zmienić.
Trafiliśmy kilka trójek, zabezpieczyliśmy troszkę bardziej tę deskę. Zaczęliśmy dzielić się piłką, szukać jakiegoś rytmu. Dowieźliśmy to zwycięstwo, ale nadal nie jesteśmy zadowoleni z naszego poziomu gry. Jeszcze nie wszyscy są na jednakowym poziomie. Z tego wynika też problem czasami na treningu, że ta jakość nie do końca jest taka, jak byśmy oczekiwali, ale myślę, że z czasem, jak już wszyscy będą na jednym poziomie fizycznym i zdrowia, to będziemy wyglądać lepiej. Tego chyba wszystkim kibicom, którzy dzisiaj nas dopingowali, życzymy, żeby nie musieli oglądać nas takich jak w tej pierwszej połowie.
Chcieliśmy zagrać ładnie, pięknie, odnieść zwycięstwo. Niestety ja się musiałem denerwować, mama i tato musieli na to patrzeć. Teraz ja po głowie domu dostanę pewnie od rodziców.